19 grudnia 2008

Czułości, tęskności i inne ości...

Chcę Twoich
czułych rąk,
słońca i zieleni…


Z cyklu „Piękne Dni” mysz spędziła bajeczny weekend w Tatrach. Wymoczyła ogonek w basenach termalnych, uczyniła spacer po Dolinie Kościeliskiej i zaszczyciła bliskim kontaktem ze swoim zadkiem stok w Białce Tatrzańskiej. Nie muszę chyba wspominać, że w każdej porządnej bajce jednym z bohaterów jest Książę z Bajki? W każdym razie w tej był Mrrr…
……………………………………………………………………………………………
 
Z serii „Tatry w Obiektywie”:


Po słowackiej stronie…


Po słowackiej stronie… Odsłona 2…


Stacja PKP Zakopane…


Dolina Kościeliska…


Dolina Kościeliska… Odsłona 2
…………………………………………………………………………………………

To był początek przedświątecznego lenistwa. W tym tyg. mysz biega tylko w poszukiwaniu prezentów, nadrabia spotkania towarzyskie i pisze swoją bajkę…
A jutro mysz jedzie do domu Dawno tam myszy nie było. 1,5 mies. Chyba jeszcze takiej przerwy nie miała. Heh, tęskno już. Ale jutro o tej porze mysz będzie ukradkiem chowała łezki do torebki, coby sobie Książę nie pomyślał, że stało się coś niemiłego. Bo to miłe jechać tam dokąd się tęskni tęskniąc za tym, co się opuszcza…

9 grudnia 2008

Leżę, mruczę i jestem szczęśliwa...

Łóżko
z widokiem
na sny
o Tobie… 


Chciałabym coś napisać. Ale jak napisać niebanalnie, że jestem banalnie szczęśliwa?
Noszę sobie w kieszeni takie zwyczajne szczęście. Jak nie mam kieszeni, to w skarpetce. Podobno po mnie widać. Nie wiem, może wystaje za bardzo? Może mam niewymiarowe kieszenie? Może się wysypuje? No nie wiem. Naprawdę.
Ale co tam. Jak mi za bardzo wystawać będzie, to sobie kupię worek, taki jak na kapcie w przedszkolu. Zarzucę na plecy i też będzie dobrze Grunt żeby mieć je przy sobie I nie oddać. Jakby co, to będę gryźć
Moje jest. Do mnie przyszło. Kropka.

5 grudnia 2008

Mój najlepszy prezent...

Dajesz mi
niepokorne myśli
niepokoje…



Do grzecznych dzieci niedługo przyjdzie Mikołaj. O mojej grzeczności dyskutować nie będziemy, ale do mnie przyszedł już dawno. No może nie tak dawno-dawno, ale dawno, to jest dawniej niż tydzień temu. W zasadzie to nawet dawniej niż dwa tygodnie.
Przyznaję, zachowałam się nieładnie. Kręciłam nieco nosem przyglądając się prezentowi z bezpiecznej odległości. Nawet miałam ochotę go oddać. A najgorsze jest to, że nie wiedziałam dlaczego, bo w zasadzie mi się podobał.
Chodziłam wokół. Trącałam łapką. Obwąchiwałam. Aż zrozumiałam, że tak fajnego prezentu jeszcze nigdy nie dostałam. Teraz już się nim cieszę mocno-mocno. Choć ciągle nie mogę uwierzyć, że jest… taki właśnie o jaki prosiłam…

……………………………………………………………………………………

Z serii „Kraków w obiektywie”:


Wawel późnym popołudniem


Wawel nocą

…………………………………………………………………………………… 
A jutro Wyjazd Integracyjny mojego koła. Do Zwardonia No to będziemy się integrować.

I tęsknić… 

Wracam w niedzielę…