Znów. Znów czuć jesień. To dobrze. Jesień jest dobra. Przynosi ukojenie.
Gdy pierwszy raz w roku czuję jesień, mam wrażenie jakbym wracała w rodzinne strony, bez względu na to, gdzie akurat jestem.
Teraz ukojenie jest mi bardzo potrzebne. Dlatego cieszę się, że już czuć jesień.
W tym roku nie będzie żadnych przetworów, które są dla mnie kwintesencją tego okresu. Dziś za to były pieczone gruszki z sosem z malin i melisy cytrynowej. Wszystko z naszego ogrodu. Inspirowane późnymi twardymi gruszkami, które w dzieciństwie gotowała mi babcia. Wróciłam też do pieczenia chleba. Chyba cudem tylko nie zagłodziłam zakwasu. Na szczęście dwie reanimacje utrzymały go przy życiu i dzisiejszy wieczór wypełnia zapach świeżego chleba i ciepło czarnego futrzaka na nogach…