19 lutego 2009

Dzień pączka...

Więc spleć palce z moimi palcami
i choć, prowadź i daj się prowadzić…


Mysie łapki już prawie tydzień zostawiają mysie śladki na mysich włościach. Księciu Mój nawiedził wraz ze mną rzeczone domostwo i tak się właśnie zastanawiam, czy zmył się za wcześnie czy w ostatniej chwili. Jak wiadomo mamy dziś Dzień Pączka, a Rodzicielka działa jak mała manufaktura. Tym razem mniej więcej po 15 na głowę. Nie licząc Karola.
Ma szczęście Sierść Kochana, że nie gustuje w takich smakołykach, bo zabrałabym go ze sobą na dietę ;P
Księciu Mój ma z kolei szczęście, że się ewakuował, bo też bym go ze sobą na dietę wzięła. A tak, sama będę ćwiczyć siłę woli, bo już nie mogę patrzeć na tą fałdkę ;P
Tylko niech już będzie wtorek, bo mi się tęsknienie zacięło i nie daje się wyłączyć. Eh, życie jest niesprawiedliwe ;P
Idę spać, bo zaczynam głupoty wystukiwać. Życie jest nader łaskawe, ze szczególnym uwzględnieniem działu „DUBLE”. Za takie zapasy szczęścia, to mogę nawet po 18 nie jeść ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz