16 lipca 2010

Uleje, usiece...

Czasem nagle smutniejesz
to jakby dnia ubywa
 
i nie wiem jak Ci pomóc…


Powietrze jest w końcu umyte i świeże – leje. Słońce hardo panoszy się pomiędzy chmurami, ale kropelkom nic a nic to nie przeszkadza w porannym desancie. Do okien unosi się zapach zmęczonego, mokrego asfaltu. Może gdzieś w tej chwili pokazała się tęcza.


…puszczam więc wtedy latawce
ze śmiechu mego śmieszne
i znowu dnia przybywa
powietrze staje się lżejsze

i lżejsza staje się wędrówka
z plecakiem wciąż coraz cięższym
nad domem przysiadła tęcza
na nieba niebieskiej gałęzi…



Kocica poszczekuje sobie cichutko do przejeżdżających samochodów, a ja cieszę się ostatnimi kropelkami stukającymi o szybę.

********************************************************************

Mysz Domowa pomalutku wyprowadza się z tego bloga. Wije już sobie gniazdko w innym miejscu. Jak się troszeczkę urządzi to wszystkich zaprosi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz