Ach, jaki piękny mamy dziś dzień. Ach, jaki piękny miałam plan. Piekarenka nie tak daleko, kawałek za nią sklepik. A, pojadę sobie na rowerze. W końcu tyle już tu mieszkam, czas oswoić bestię.
Ale los miał dla mnie inny plan. Ewidentnie nie chciał, żebym rozpoczęła karierę rowerzystki. W kołach nie było powietrza. W obydwu rowerach. W zasięgu moich poszukiwawczych możliwości nie było pompki. No i klops.
Na śniadanie zimne mleko z różnym prażonym i nieprażonym dobrem, które po pięciu minutach nieco się rozmokło i nadało brejce dziwny gorzkawy, ogórkowy posmak. Łech...
Nie ma to jak dobry początek dnia.
Mam nadzieję, że reszta dnia będzie lepsza :)
OdpowiedzUsuń