8 lipca 2013

Śniadanie na tarasie...

Lubię mój ogród coraz bardziej. Jabłonka w tym roku po raz pierwszy uraczy nas swymi owocami. Brzoskwinia też nie zawiodła. Czereśnie i wiśnie nie obrodziły zbyt obficie, ale na kilka słoiczków konfitury wystarczyło. Rabata kwiatowa jest piękna i bujna. Jeszcze wiele zmian ją czeka, chociażby ze względu na to, że zioła będą przeniesione do warzywnika, ale i tak ją uwielbiam taką kwitnącą i kolorową.
Wszystko pomału nabiera odpowiednich kształtów. Zdezelowane wiklinowe mebelki zastąpiliśmy porządniejszymi drewnianymi i taras też staje się coraz przyjemniejszym miejscem. A jeszcze tyle jest do zrobienia.
Pod warzywnik jest dopiero wytyczone poletko, drewno czeka aż zbijemy z niego skrzynki. Na kompostowniki jeszcze go nawet nie kupiliśmy, a kompostu jest sporo i trzeba go będzie znów przerzucić. Z milszych wiadomości wyrosła mi na nim fantastyczna dynia i budzi mój zachwyt. Rośnie w odpowiednim miejscu, bo na samym końcu nikomu nie przeszkadzając. Do tego kilka samosiejek pomidorów, których z braku lepszego miejsca nigdzie nie przesadzam.
Dalej w planach jest budowa drewutni i postawienie niskiego płoteczku, który będzie oddzielał sad od trawnika.Oczywiście nie musi oddzielać, ale mnie zamarzyła się łąka, taka z wysoką trawą, kolorowymi kwiatkami, świerszczami i w ogóle. Postanowiłam urządzić ja w sadzie. I nawet udało mi się wstępnie przekonać małża, co wcale nie było takie łatwe. Tym sposobem będę miała prawie wszystko ulubione w jednym miejscu - warzywnik, sad i łąkę, oddzielone uroczym płotkiem, pod którym jesienią posadzę róże. Jeśli ktoś się na tym zna choć trochę lepiej ode mnie i uważa, że to zły pomysł, to nie wahajcie się mi tego zasygnalizować :) Koniecznie.

A teraz wracam do domu, bo dziś przenosimy sypialnię do właściwego pokoju. Już nie mogę się doczekać :)

2 komentarze: