2 czerwca 2011

Weekend kawalerski...

Tak trudno jest zasypiać budzić się,
gdy imię twoje echem odbija się od ścian…



I wyjechał. Na ostatnią kawalerską wyprawę dla twardzieli

…Ledwie parę godzin minęło. Parę dosłownie – dwie. Ale jakoś inaczej zasypia się, gdy druga poduszka razi swą wypukłością, taka bezwstydnie nietknięta. Inaczej oddycha się w ścianach, które odbijają jedynie szelest kocich kroków. Odwykłam od tej ciszy.

Ale ona jest dobra. Potrzebna.
Dobrze, że jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz