13 września 2008

Nazywam się mysz i jestem ekshibicjonistką

No bo ja w sumie nie wiem czemu się godzę, żeby ktoś wiedział, co sobie myślę. Ba! Właściwie to ja nawet tego chcę skoro się już pofatygowałam, coby to blogiszcze spreparować. No tak by z tego wynikało. Heh, pewnie coś jest ze mną nie tak i przez te trzy lata potu, krwi i łez nie udało mi się jeszcze postawić sobie trafnej diagnozy.
Jednak wszystko przede mną. W końcu mogę dziś z dumnie wypiętą skromną piersią oznajmić całemu światu, że jestem studentką czwartego roku i choć trochę trzeci będzie się za mną jeszcze ciągną, to właściwie bliżej mi niż dalej. Co to właściwie znaczy? Wrrr… Pozwolę sobie zastanowić się nad tym przy innej okazji. I tym optymistycznym akcentem kończymy pierwszą odsłonę z cyklu „Z życia ekshibicjonistki” i zapraszamy do śledzenia dalszych jej losów w czasie bliżej nieokreślonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz