Koncert jesienny
na dwa świerszcze
i wiatr w kominie…
na dwa świerszcze
i wiatr w kominie…
Zimność, szarość, mokrość – czyli kolejna dawka jesiennych przyjemności. Tylko z tego, co mi wiadomo, to niby jeszcze lato jest :/ Ale może się mylę. Może jeszcze trwa dzień pod tytułem „zapomnieć jak najszybciej” i moje myślenie ciągle jest na urlopie?
Lecz ostatnie dzielne słoneczniki opuściły smutno główki i zdecydowanie nie pozostawiają złudzeń – idzie lasem Pani Jesień. I to wcale nie piękna, złota, romantyczna. Idzie zimna, zamyka mnie w domku i kusi ciepłą herbatką. No dobrze, tak też nie byłoby najgorzej, tylko ma ktoś jakieś ciekawe czytadło do pożyczenia?
Ps. W związku z pewnymi niedomówieniami poczułam się w obowiązku opublikować oświadczenie. Mianowicie:
Ja, niżej podpisana, oświadczam uroczyście,
że nie czerpię dzikiej przyjemności
z obnażania swego ciała
na oczach Bogu ducha winnych
i niczego nie podejrzewających przechodniów w parku,
ani żadnych innych turystów.
Nawet więcej, nie mam w zwyczaju spacerować
w płaszczu niczego pod spód nie zakładając.
A mój rzeczony ekshibicjonizm
przejawia się jedynie w obnażaniu myśli
i przyznaję, że od czasu do czasu
pozwalam sobie na taką rozpustę,
a w związku z zaistnieniem okoliczności
w postaci mojego własnego, prywatnego bloga
będę sobie pozwalać na to coraz częściej.
że nie czerpię dzikiej przyjemności
z obnażania swego ciała
na oczach Bogu ducha winnych
i niczego nie podejrzewających przechodniów w parku,
ani żadnych innych turystów.
Nawet więcej, nie mam w zwyczaju spacerować
w płaszczu niczego pod spód nie zakładając.
A mój rzeczony ekshibicjonizm
przejawia się jedynie w obnażaniu myśli
i przyznaję, że od czasu do czasu
pozwalam sobie na taką rozpustę,
a w związku z zaistnieniem okoliczności
w postaci mojego własnego, prywatnego bloga
będę sobie pozwalać na to coraz częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz